Polskiej perełki jeszcze tu nie było. Czas najwyższy. Z grubej rury - dziś Irena Santor. Żadnego Tanga Milonga, Walca Embarras, Dzikich plaż czy innego Powrócisz tu (nie ujmując niczego wymienionym utworom pani Ireny) nie zamierzam wrzucać. W roku 1973 na swoim trzynastym longplayu Irena Santor zaśpiewała Dlaczego ona, a nie ja. Słowa napisał Wojciech Młynarski, ale ważniejsza jest tu muzyka. Wzorowany na najwyższej próby piosenkach Burta Bacharacha utwór skomponował Janusz Sent, znany jako "Człowiek od Jesteśmy na wczasach". Jest bakarakowska trąbka, bakarakowski fortepian, są smyki, chórki. Jest prawie wszystko to, co styl Bacharacha charakteryzuje (tnx Wiki):
Bacharach's music is characterized by unusual chord progressions, striking syncopated rhythmic patterns, irregular phrasing, frequent modulation, and odd and changing meters. It tends toward a greater climactic effect than most popular music, especially greater than most popular music of the period with which he is most associated.
Słuchamy:
Ledwie dwa lata wcześniej Bacharach nagrał utwór Nikki, którego przy okazji przypomnieć nie zaszkodzi.
Nowa płyta Reginy Spektor za niecały miesiąc. Na razie jest singiel, a na nim Laughing With. Klip wyreżyserowała Adria Petty (córka Toma), która na swoim koncie ma też:
Tiny Vipers jest dziewczyną ze Seattle, a jej prawdziwe imię brzmi Jesy Fortino. Tworzy muzykę opartą na gitarze i głosie (wiecie, takie smuty - świat zastyga i wsłuchuje się w przygnębiające historie). Nagrała dwie płyty. Właściwie wydała jedną - Hands Across the Void, ale druga - Life on Earth ukazuje się już w lipcu, więc pewnie ją nagrała. Żeby przybliżyć styl, zwykle trzeba użyć jakiegoś porównania, więc niech będzie - Cat Power. Poza tym wydaje mi się, że Jesy jest wiedźmą. I to chyba powinno wystarczyć. To i parę jutubów, oczywiście.
Dziś Dylanowi stuknęła okrągła sześćdziesiątka ósemka. Ten wiek i te urodziny nie są ważne. Potrzebny był mi pretekst, by wkleić tu fragment koncertu z Newport z 1964 roku. Bob Dylan i Joan Baez śpiewają It Ain't Me, Babe. Dylan sprawia tu wrażenie nieporadnego chłopca, w dodatku będącego pod wpływem jakichś dobroczynnych środków. Efekt uroczy.
Wideło pochodzi z filmu Murraya Lernera The Other Side of the Mirror dokumentującego występy Dylana przez trzy lata z rzędu (1963-1965) na Newport Folk Festival. Kiedyś był w Empiku, więc gdyby ktoś był chętny, to pewnie gdzieś go znajdzie.
Traklista:
1963: 1. North Country Blues 2. With God On Our Side (BD+Joan Baez) 3. Talkin' World War III Blues 4. Who Killed Davey Moore? 5. Only A Pawn In Their Game 6. Blowin' In The Wind (BD+The Freedom Singers, Joan Baez oraz Peter, Paul and Mary)
1964: 1. Mr. Tambourine Man 2. Johnny Cash śpiewa Don't Think Twice, It's All Right 3. Joan Baez śpiewa Mary Hamilton 4. It Ain't Me, Babe (BD+Joan Baez) 5. With God On Our Side (BD+Joan Baez) 6. Chimes Of Freedom
1965: 1. If You Gotta Go, Go Now 2. Love Minus Zero/No Limit 3. Maggie's Farm (electric) 4. Like A Rolling Stone (electric) 5. Mr. Tambourine Man 6. It's All Over Now, Baby Blue
Bonus: Wywiad z reżyserem Murrayem Lernerem
Wracając do tematu - Sto lat! A do życzeń dołączamy piosenkę, której tytuł w wolnym tłumaczeniu brzmieć może Może jutro ta dama sama da tortu jeżom:
Off Festival coraz bliżej, znana jest już pięćdziesiątka artystów, można zacząć przyglądać się co ciekawszym koncertom.
Na pierwszy ogień idzie Disasteradio.
Disasteradio, czyli muzyczny ekwiwalent Windows 95, to sympatyczny Luke Rowell i jego superkomputer. Kolega Luke pochodzi z Nowej Zelandii, nasłuchał się tam mnóstwa melodyjek C64, trochę cedeczek (Sparks, Kraftwerk), nagrał się w trochę gier (Ultima VII and Underworld, We Love Katamari, Railroad Tycoon II, Wolfenstein: Enemy Territory, Shadow Of The Colossus, Tetris, QIX) i od kilku lat czerpie z nich garściami obiema nagrywając kolejne płyty i jedną kasetę, a właściwie kartridż do Atari 2600. Jak na człowieka, który zaczynał od lekcji klasycznej gitary, wolta niemała.
Pierwsze trzy płyty dostępne są za friko na archive.org/, a najnowszą - Visions, można kupić na alowhum.com/
To nie był koncert marzeń. Tom Waits jest jednym z tych artystów, których nigdy nie widziałem na żywo, a bardzo chcę zobaczyć. A ponieważ nie wybiera się na razie w te strony, to pomyślałem, że Holly Cole śpiewająca Waitsa może być jakąś namiastką. Ale jak to z namiastkami bywa...
Nie jestem oczarowany. Zobaczyłem profesjonalny zespół z profesjonalną wokalistką obdarzoną mocnym głosem, ale całość była tak zawodowa, że aż momentami nudna. Gdyby nie "złamanie" programu i spontaniczne wykonanie standardu Gershwina Someone to Watch Over Me, to miałbym wrażenie, że jakieś maszyny grają. Były drobne improwizacje, ale oczekiwałem większego spontanu. Zabrakło mi chyba po prostu brudu Waitsa.
Tak czy siak, koncertem się dzielę.
(zdjęcie amerykanckie, polskich na razie brak)
Setlista: 1. Frank's Theme 2. Tango Till They're Sore 3. (Looking For) The Heart of Saturday Night 4. Shiver Me Timbers 5. Little Boy Blue 6. Take Me Home 7. Down Down Down 8. The Briar and the Rose 9. The House Is Haunted by the Echo of Your Last Goodbye 10. Walk Away 11. Invitation to the Blues 12. Closing Time 13. Someone to Watch Over Me 14. Jersey Girl 15. Soldier's Things 16. Black Market Baby 17. Train Song
Encore: 18. Love Lies 19. Whistlin' Past the Graveyard
Wystąpił zespół w składzie: Holly Cole - Vocals Aaron Davis - Piano John Johnson - Saxophone Marc Rogers - Bass Davide DiRenzo - Drums
Traklista: 1. Hat, Meet Rabbit 2. Heard the Light 3. Aaa... 4. Niejasności 5. Love Me 6. Challenger 7. Emily 8. Kara Niny 9. Lady Celeste 10. Propaganda 11. Bosso 12. Słuchaj 13. Over
Te ciągłe porównania z Tori Amos muszą być męczące, ale są nieuniknione. Słuchając nowej płyty Gaby Kulki często ma się wrażenie, że zna ona twórczość Tori na wylot. Nawet, jeśli tak nie jest, to wrażenie pozostaje...
Nie znam wcześniejszych płyt Gaby, więc nie jestem w stanie się odnieść do historii. Odniosę się tylko do tego, co słyszę. A słyszę (że jest) całkiem nieźle. Płyta jest mistrzowsko zaaranżowana. Gaba świetnie czuje swój głos - nie szarżuje, choć przy muzyce, którą pisze przeszarżować łatwo. W Lady Celeste, utworze nagranym z gościnnym udziałem Konstantego Andrzeja Kulki, udaje jej się zabrzmieć prawie że unisono ze skrzypcami. Tak naprawdę, to wszystkie piosenki zaśpiewane są z pełną świadomością tekstu, muzyki i aranżacji. Słychać to szczególnie w Challengerze (wyczucie frazy!). Zgrzyta mi tylko niebezpiecznie zbliżający się do interpretacji typowej dla Justyny Steczkowskiej Bosso. To najsłabszy numer na płycie. Ale jest jeszcze jedno "ale". Nie mogę strawić, że w tej muzyce znalazło się miejsce dla nieznośnego archaicznego brzmienia gitary. To, co słyszę w Niejasności, Over i przede wszystkim w Love Me, zabija dla mnie te utwory. Szkoda, bo nawet Czesław Mozil, udzielający się wokalnie w Aaa... i Niejasności nie drażni mnie tak, jak na swojej płycie. Schowany na drugim planie, pozbawiony zaśpiewu okazuje się mocnym punktem szczególnie Aaa... Tak, ta gitara to najmocniejszy słaby punkt albumu. Ale żeby zakończyć czymś pozytywnym: nie wiem, czy Gaba słuchała kiedyś Rainbirds, ale odnajduję w Challengerze klimat z nagrań Kathariny Franck. I to chyba dlatego uważam go za najlepszy utwór na płycie.
Tori Amos - Abnormally Attracted to Sin (2009)
Traklista: 1. Give 2. Welcome to England 3. Strong Black Vine 4. Flavor 5. Not Dying Today 6. Maybe California 7. Curtain Call 8. Fire to Your Plain 9. Police Me 10. That Guy 11. Abnormally Attracted to Sin 12. 500 Miles 13. Mary Jane 14. Starling 15. Fast Horse 16. Ophelia 17. Lady in Blue
Szkoda, że Tori Amos nie nagrała takiej płyty, jak Gaba Kulka. Mogłaby przestać być w końcu muzą wyłącznie Piotra Kaczkowskiego.
Do miksera wrzucamy gitary i głosy, całość wolno mieszamy uważając, by składniki nie połączyły się w jednolitą masę. Dodajemy po odrobinie olejków aromatycznych: Nick Drake, Simon & Garfunkel, Kings of Convenience (można zastąpić The Whitest Boy Alive) i José González. Na koniec doprawiamy szczyptą perkusji. Całość wlewamy do okrągłej formy i wkładamy do pieca na około 40 minut.
Oto garść opinii po skosztowaniu Twilite'a:
Pyszne. W sumie równo wypieczone, ale najlepiej smakuje kawałek "Disobey". Jest najbardziej aromatyczny z całej blachy. ~haszkukiz
Taki prosty przepis. Niby nic specjalnego, a wciąga. Trudno poprzestać na jednym kawałku. Ledwo zjem "Take What You Want", a już chcę "All You Need". ~nienasycona
Idealna receptura. Troszkę może brakuje tu lekkiego zakalca, bo tak mniej domowo, a bardziej fabrycznie wypieczone, ale to drobiazg. Grunt, że można się nim rozkoszować. ~szynkababunia
No patrzcie, to polski przepis? W życiu bym nie zgadł. ~ełrosceptyk
Chętni mogą już niedługo wybrać się na degustację Twilite'a: 23.05 - Poznań - Desperados Rafineria Festival 24.05 - Olsztyn - Bohema Jazz Club 26.05 - Warszawa - Jadłodajnia Filozoficzna 28.05 - Łódź - Łódź Kaliska 29.05 - Kraków - Klub Pod Jaszczurami 30.05 - Ostrzeszów - Baszta 31.05 - Wrocław - Absynt Club 02.06 - Poznań - Pod Minogą 03.06 - Toruń - Piwnica Pod Aniołem 04.06 - Bydgoszcz - Mózg 05.06 - Gdańsk - Kafe Delfin
Dla zażenowanych poziomem niniejszego wpisu na pocieszenie - piosenka.
Beyond Here Lies Nothin' promuje drugą serię serialu HBO "Czysta krew" (True Blood). Smaczny zwiastun poniżej.
I jeszcze trochę o pieniądzach: Płyta Together Through Life zadebiutowała z marszu na pierwszym miejscu list sprzedażowych w Stanach i w Wielkiej Brytanii, co daje drugi z rzędu numer jeden za Oceanem i pierwszy na Wyspach od czasu New Morning z 1970 roku. Ponadto:
Nr 1 w Austrii i Danii,
Top 5 w Australii, Irlandii, Holandii, Niemczech, Norwegii, Szwajcarii, Szwecji i Nowej Zelandii,
1. The Strangers 2. Save Me From What I Want 3. The Neighbors 4. Actor Out of Work 5. Black Rainbow 6. Laughing With a Mouth of Blood 7. Marrow 8. The Bed 9. The Party 10. Just the Same but Brand New 11. The Sequel
Z sennika:
Być pijanym: przeżyjesz miłe chwile, które jednak nie wniosą nic istotnego do twojego życia (też mi sensacja, nie-we-śnie jest tak samo)
Widzieć pijanych: rozczarowanie natury duchowej
Snić o pijanym: niejednokrotnie sen ostrzegawczy, sygnalizujący zakłócenia pracy mózgu
Upić się na balu maskowym: narażasz się na wyśmianie (jakby już sam bal maskowy nie był wystarczająco śmieszny)
St. Vincent. Kto zacz? Annie Clark. Udzielała się w The Polyphonic Spree, grała w zespole Sufjana Stevensa, dwa lata temu wydała debiutancki album Marry Me.
Nowa płyta jest jak czterdziestominutowy sen po upiciu. Niespokojny, pełen sprzeczności i chyba mało relaksujący dla śniącego. Ale z pozycji słuchacza wypełniony fajnymi popowymi melodiami, lekkim głosem i dobrym tekstem. Zaczyna się od syreniego śpiewu, który przechodzi w transowy rytm. W The Strangers jak w mantrze powtarza się tekst "Paint the black hole blacker". Ten trans utrzymuje się przez kilka następnych utworów. Od Save Me From What I Want, którego temat brzmi jak odtwarzany z katarynki, przez The Neighbors z rozstrojonymi, pijanymi instrumentami, po Actor Out of Work, który mógłby stać się hymnem PKP, gdyby kolejarze dobrze się postarali. Bo w tym ostatnim i perkusja stukocze jak koła pociągu, i wokal robi jak ciuchcia "uuuuuuu". "I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej"...
Techniczne, komputerowe "H-E-L-P" w brzmiącym jak twór robota Marrow, skontrastowane z komendami policyjnymi podanymi na orientalną nutę w The Bed najlepiej pokazują dwa światy tej płyty. Dwubiegunowa, neurotyczna - to może nie są najlepsze hasła na okładkę płyty, ale równocześnie album jest bardzo spójny. Tekstowo świetnie podsumowuje go wers najbardziej przebojowego utworu na płycie Laughing With a Mouth of Blood: "I can't see the future / But I know it's watching me".
Zainspirowany wpisem Mariusza po koncercie Antony'ego, dziś zapytam poetów.
Zabrzmi jak przedstawienie żyri You Can Dance: Facet, który wie, czego potrzebuje świat - Burt Bacharach (fortepian), specjalista od gangsterki i niczego więcej - Dr. Dre (loopy) i gejowski mesjasz - Rufus Wainwright (głos) wespół w zespół tworzą pięcioipółminutowy utwór. Easy listening masterpiece. Przed Państwem prosto z płyty At This Time z 2005 roku Burt Bacharach!
(aplauz)
"I keep hoping for a better day It's a long time coming but I wait anyway Life's a miracle - or a foolish tale I don't know, go ask Shakespeare."