29.11.10

Muzyka Końca Lata znów w Hydrozagadce, czyli Maki i Chłopaki też



↑ grafika: Błażej Król


Dnia 26 listopada 2010 roku w praskim (Warszawa) klubie Hydrozagadka wystąpiły dwa zespoły z Mazowsza: Maki i Chłopaki oraz Muzyka Końca Lata. Oba zagrały utwory z nowych płyt, których niestety jeszcze nie ma.

W programie Makiego i chłopaków nie zabrakło tym razem osławionych Albatrosów, choć nasze redakcyjne kamery zarejestrowały Karierę (no dobra, Albatrosy też, ale na razie ich nie wypuszczam).




Po elektryzującym secie M+Ch na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru - Muzyka Końca Lata. W kulisach pojawiła się informacja, że lider formacji, niejaki Zmywak ma już podpisany kontrakt na XIII edycję Tańca z gwiazdami. Koncert obfitował w niesamowite efekty specjalne i zwroty akcji. W kronikach zapiszą się wzorowane na klasycznym klipie Boba Dylana Subterranean Homesick Blues wizualizacje tekstu do Ja wiem mała, co równocześnie było oświadczynami osoby z widowni płci męskiej osobie z widowni płci żeńskiej (odpowiedź twierdząca). Petardy zostały odpalone także przy Soplu - kowerze Paul Pavique Movement, który z kolei do proszenia o rękę z pewnością by się nie nadawał. Ale my posłuchajmy i obejrzyjmy wspólnie premierowy zapis wideo utworu Szkoda czasu.



Sądzę, że ekipa MKL nie zdaje sobie sprawy, jak świetny koncert zagrała. Zdecydowanie najlepszy, jaki w tym roku widziałem. I nie jest to tekst sponsorowany, bo choć była możliwość odzyskania kasy za bilet to my, the People, z niej nie skorzystaliśmy.

14.11.10

The National na Ars Cameralis, czyli Koledzy Prince'a



↑ foto: The National (Chorzów)


Po koncercie Laurie Anderson (do którego będę chciał jeszcze wrócić kiedyś może, nie wiem) to druga impreza tegorocznego Ars Cameralis, na którą wyruszyłem. The National i Midlake. Gdyby grali oddzielnie musiałbym jechać dwa razy, a tak udało się załatwić sprawę za jednym zamachem. Do Midlake też będę chciał jeszcze wrócić kiedyś może, nie wiem.

Tymczasem The National. Najmniejszy koncert, jaki grali od lat. Bilety zniknęły błyskawicznie, co osobom, dla których 'rano' zaczyna się około 11.00, będzie się jeszcze odbijać czkawką co najmniej do lutego (rozwijam myśl - zespół wraca do Polski w lutym na dwa koncerty: Kraków i Warszawa). Chorzowski Teatr Rozrywki to fajne miejsce, choć w organizacji koncertów rockowych przeszkadzają trochę krzesła. Z drugiej strony wokaliści, którzy lubią szwendać się między ludźmi, mogą łazić po oparciach. Napakowana widzami sala od trzeciego kawałka już na szczęście stała, więc siary przed gośćmi z zagranicy nie było.

Zespół jest w formie. Zagrał czadowy koncert złożony ze smutnych piosenek, a w przerwach zabawiał nas żartobliwymi gadkami o niczym (o bracie Matta - fanie metalu, o Prinsie - przyjacielu zespołu, o małej różnicy między Hiszpanami a Holendrami). Oprócz jazdy obowiązkowej tegorocznej trasy, czyli kawałków z High Violet i Boxera, usłyszeliśmy kilka kilerów z Alligatora, medley Available i Cardinal Song z Sad Songs for Dirty Lovers i specjalną improwizację w hołdzie Henrykowi Mikołajowi Góreckiemu.


Setlista była taka:

01 Runaway
02 Anyone's Ghost
03 Mistaken for Strangers
04 Bloodbuzz Ohio
05 Slow Show
06 Squalor Victoria
07 Afraid of Everyone
08 Available > Cardinal Song
09 Conversation 16
10 Sorrow
11 Apartment Story
12 Abel
13 Daughters of the Soho Riots
14 England
15 Fake Empire

Encore:
16 A Tribute to Henryk Mikolaj Górecki
17 Start a War
18 Mr. November
19 Terrible Love
20 Vanderlyle Crybaby Geeks (acoustic)


Koncert dzięki uprzejmości zespołu możecie znaleźć w ARCHIWUM The National. Zwykle w ciągu 2-3 dni pojawiają się tam także empetrójki.