30.4.09

Antony w Warszawie, czyli Jak anioła głos

Pozwoliłem sobie w nagłówku wykorzystać fragment tekstu klasyka, ale powód mam. To był najlepszy koncert Antony'ego, jaki widziałem. Duża w tym zasługa publiczności, która dodała zespołowi skrzydeł (Red Bull był niepotrzebny).

Nie ma co pisać o czystym głosie czy ujmującej osobowości Antony'ego, o wyczuciu każdej nuty przez każdego z członków zespołu. Nie ma co pisać o kapitalnych aranżacjach, dzięki którym niektóre szare myszki z płyt przeistaczały się w... coś ładnego (bo nie wiem, w co się mogą przeistaczać szare myszki).

Antony opowiadał, jak to rano w hotelu promień słońca padł na śliwkę, którą właśnie jadł, i to spowodowało, że po raz pierwszy w tej trasie zaśpiewał Daylight and the Sun. Może, gdyby mieszkał na najwyższym piętrze Marriotta i z okna zobaczyłby Wisłę, to wykonałby też River of Sorrow...
Po raz pierwszy w ogóle [EDIT: Jednak nie po raz pierwszy. Ale prawie ;)] zaśpiewał Hope Mountain, a poprzedził to wyznaniem, że nie jest chrześcijaninem, lecz czarownicem, więc może sobie śpiewać o Jezusie, który przybywa na ziemię, ale jako kobieta.
Był też pod wrażeniem rozmiarów Teatru Wielkiego - na szczęście dla niego i dla nas scena została poważnie skrócona, bo inaczej zespół mógłby się zgubić, a widzowie mogliby mieć problem z odróżnieniem perkusji od skrzypiec.

Przeklejam zdjęcie niezawodnej jak zwykle Froty:

Antony and the Johnsons @ Teatr Wielki, Warszawa - 29 IV 2009

Setlista wyglądała tak:
1. Where Is My Power?
2. Her Eyes Are Underneath the Ground
3. Epilepsy Is Dancing
4. One Dove
5. For Today I Am a Boy
6. Kiss My Name
7. Daylight and the Sun
8. Another World
9. Shake That Devil
10. The Crying Light
11. I Fell in Love With a Dead Boy
12. Everglade
13. Fistful of Love
14. You Are My Sister
15. Twilight
16. Aeon

Encore:
17. Cripple and the Starfish
18. Hope Mountain
19. Hope There's Someone


Wystąpił zespół w składzie:
Antony - Piano, vocals
Rob Moose - Violin, acoustic guitar, backing vocals
Maxim Mostin - Violin
Julia Kent - Cello
Jeffrey Langston - Bass
Doug Wieselman - Electric guitar, sax, clarinet
Parker Kindred - Drums, backing vocals


Koncert można ściągnąć stąd (download):
Antony & The Johnsons Live in Warsaw (29 Apr 2009)
mp3, 192kbps, 154,5MB
hasło (pass): hennwill
lossless version@dime

28.4.09

Maceo Parker zagrał w Warszawie, czyli It was fun(k)!

Dwa koncerty, z gatunku tych, co to trzeba zobaczyć zorganizowano tego samego dnia. Na dokładkę oba Parkerów - w Kongresowej Maceo, a w Romie William. Zapałek nie ciągnąłem, bo nie palę, więc zupełnie ot tak wybrałem funk. A dokładnie, jak powiedział sam Maceo - 2% jazzu i 98% funku.

Nie będę tu udawać, że się znam (Maceo Parkera słucham na wyrywki), więc napiszę krótko o wrażeniach:

Było fajnie.

I w sumie to by było na tyle. Chociaż dodam jeszcze, że:
  • Maceo wygląda góra na pięćdziesiątkę, a jak się rusza, to jeszcze młodziej (naprawdę lat 66).
  • Zespół składa się z samych sław. Na wyrywki: Martha High - przez lata śpiewała z Jamesem Brownem, Will Boulware - jego utwory nagrywał B.B.King, Dennis Rollins - grał z Georgem Clintonem, Dionne Warwick, Eryką Badu.
  • Menadżerka Parkera - Natasha Maddison przez cały wieczór pełniła honory spikerki, a w trakcie To Be or Not to Be z pięknym brytyjskim akcentem wydeklamowała monolog Hamleta.
  • Koncert był długi - ponaddwugodzinny. Nie wiem, jak byłem w stanie tyle czasu powstrzymać się przed zrobieniem krzywdy skrzeczącej parze, która siedziała niedaleko.

Prawdopodobnie setlista wyglądała tak (pisałem, że się nie znam; utwory mieszały się ze sobą - jeśli zauważysz błąd lub brak, nie bądź kiep i daj znać - adres obok):
1. Funky Fiesta
2. Off the Hook
3. Make It Funky
4. To Be or Not to Be
5. Gimme Some More
6. Moonlight in Vermont
7. Funky Good Time
8. Georgia on My Mind
9. Uptown Up
10. Run Joe

Encore:
11. Elephant's Foot
12. Pass the Peas


Wystąpił zespół w składzie:
Maceo Parker - Alto saxophone, flute, vocals
Dennis Rollins - Trombone
Ron Tooley - Trumpet
Will Boulware - Keyboards
Bruno Speight - Guitar
Rodney "Skeet" Curtis - Bass
Jamal Thomas - Drums
Martha High - Vocals
Neta Hall - Vocals

Natasha Maddison - Hamlet’s soliloquy

27.4.09

Bolo #15 - Bolo angażuje się w działalność polityczną

W części piętnastej Bolo angażuje się w działalność polityczną.
(klik by powiększyć)


Autorzy: Tomasz Niewiadomski, Tomasz Stawiszyński

A za tydzień w związku z groźbą wybuchu epidemii świńskiej grypy, Bolo skupować będzie wieprzowinę.

26.4.09

Bob Dylan - Together Through Life (2009), czyli Bob Budowniczy oddaje do użytku nowy solidny budynek

Traklista:

1. Beyond Here Lies Nothin'
2. Life Is Hard
3. My Wife's Home Town
4. If You Ever Go to Houston
5. Forgetful Heart
6. Jolene
7. This Dream of You
8. Shake Shake Mama
9. I Feel a Change Comin' On
10. It's All Good

Dwa utwory poznaliśmy już jakiś czas temu: Beyond Here Lies Nothin' i I Feel a Change Comin' On. Wybór był dobry - oddają klimat nowej płyty Dylana. Jak już pisałem, jest lirycznie. Czuć klimat winyli z lat 50-tych. Co jakiś czas Dylanowi zdarza się napisać piosenkę, która od nowości brzmi jak standard. Ostatnim razem miałem takie odczucie przy Make You Feel My Love z Time Out of Mind (1997), a tym razem jest tak z Life Is Hard. Za 10 lat sprawdzę, czy moje proroctwo jest coś warte ;) Bo Make You Feel... kowerowane było już kilkakrotnie. Od Life Is Hard zaczęła się historia nowej płyty, bo to pierwszy napisany na nią utwór. Właściwie napisany został do filmu My Own Love Song (wkrótce w kinach, reż. Oliver Dahan - ten od filmu Niczego nie żałuję o Edith Piaf, którym zachwycił się BD), ale tak pobudził Dylana, że dał mu kopa na cały album. I z jednego zrobiło się dziesięć listów miłosnych.

Sam Dylan mówi na swojej stronie tak:

"The songs on Modern Times brought my repertoire up to date, and the light was directed in a certain way. You have to have somebody in mind as an audience otherwise there’s no point. (...) There didn’t seem to be any general consensus among my listeners. Some people preferred my first period songs. Some, the second. Some, the Christian period. Some, the post Colombian. Some, the Pre-Raphaelite. Some people prefer my songs from the nineties. I see that my audience now doesn’t particular care what period the songs are from. They feel style and substance in a more visceral way and let it go at that. Images don’t hang anybody up. Like if there’s an astrologer with a criminal record in one of my songs it’s not going to make anybody wonder if the human race is doomed. Images are taken at face value and it kind of freed me up."


Potwierdza się to na koncertach. W ciągu ostatniego roku widziałem trzy i każdy był inny - i w sensie wypełnienia setlisty, i w sensie brzmienia, ale ludzie reagowali tak samo pozytywnie, bo liczyła się selekcja. Raz kluczem był blues, raz rokendrol, raz romantyka. Beyond the Horizon mocniej brzmiało w Warszawie, niż w Ostrawie. Z kolei w Berlinie usłyszałem walczyka.

Na nowej płycie kluczem jest miłość, ale jak to u Dylana - łatwa ta miłość nie jest. Raczej troszkę staromodna, taka do wyznawania przy dźwiękach mandoliny i gitary hawajskiej. Trudno się spodziewać, że Dylan nagra album, który nagle przyciągnie nowych słuchaczy, ale dobrze, że nie odstrasza tych, których już ma. Nie wiem jeszcze, czy polubię nową płytę tak bardzo, jak Modern Times, ale wiem, że nie jestem rozczarowany, tylko lekko zaczarowany.

24.4.09

Iron & Wine w Mysłowicach, czyli Dawno dawno temu...

Wychodzi na to, że ponad 8 miesięcy zajęła mi obróbka koncertu Iron & Wine z ostatniego Off Festivalu. Jako, że już całkiem zapomniałem jak było, mogę konfabulować. Kościół Ewangelicki w Mysłowicach wyglądał bosko (sic!) - a to tylko światła i naturalna scenografia. Wystarczy spojrzeć na foty Froty:

Iron & Wine @ Off Festival 2008 - 10 VIII 2008

Iron & Wine @ Off Festival  - 10 VIII 2008

Koncert zaczął się zaraz po Serwisie Trójki (taki urok transmisji radiowej) i składał się z trzech części: akustycznominimalistycznej, elektrycznowieloosobowej i znów tej pierwszej. Mało gadania, dużo muzyki. W składzie zespołu znaleźli się muzycy Calexico, Wilco i Califone, więc Sam Beam nie musiał ciągnąć całego koncertu sam z siostrą (osobistą, nie zakonną) Sarą. Czuć było, że wszystkim na scenie się podobało, a najbardziej Samowi, którego związki z Mysłowicami powinny być zbadane przez IPN.



Setlista wyglądała tak:


czyli:
1. Each Coming Night
2. Jezebel
3. The Devil Never Sleeps
4. Pagan Angel and a Borrowed Car
5. He Lays in the Reins
6. Sodom, South Georgia
7. Resurrection Fern
8. On Your Wings
9. Innocent Bones
10. Upward Over the Mountain
11. Carousel
12. Cinder and Smoke
13. Woman King
14. Wolves (Song of the Shepherd's Dog)
15. The Trapeze Swinger

Encore:
16. A History of Lovers


Koncert można ściągnąć stąd (download):
Iron & Wine Live in Mysłowice (10 Aug 2008)
mp3, 192kbps, 124,6MB
hasło (pass): hennwill

PS. To nie jest nagranie z Trójki, tylko zapis własny osobisty.

23.4.09

Perełka #8 - It Couldn't Happen Here

Nie słyszałem jeszcze nowej płyty Pet Shop Boys, ale za to odświeżyłem sobie Actually. A tam pod numerem 6 spoczywa dzisiejsza perełka. Dość patetyczna, ale perełka. Dużą część tego rozbuchania zawdzięcza aranżacji smyków, której dokonał Angelo Badalamenti (ten od Blue Velvet i Twin Peaks na przykład). W ogóle, to ciekawostka wiąże się z tym taka: Lowe i Tennant napisali ten utwór wspólnie z Ennio Morricone. On też pierwotnie miał się zająć nagraniem partii orkiestrowych. Ale jakoś nie odpowiadał na telefony, faksy, listy, telegramy (e-maili i komórek jeszcze chyba w 1987 nie było). Więc chłopaki uderzyli do Angelo, który robotę przyjął i wykonał.

Tekst dotyka problemu AIDS. Głównie za sprawą przyjaciela Tennanta, u którego zdiagnozowano wtedy tę chorobę.

I remember my friend and I discussing AIDS, and how people said it wasn't going to develop in England like it had in America. We said it couldn't happen here.

Utwór znalazł się też na ścieżce dźwiękowej pełnometrażowego filmu (o tym samym tytule), który Pet Shop Boys nakręcili w 1988 roku. Poniższy klip z jutuba został wyjęty właśnie z It Couldn't Happen Here.

19.4.09

Bolo #14 - Bolo ogląda czapki

Przez te rozjazdy swoje zapomniałem o Bolu. A tu jeden z lepszych odcinków czeka.
W części czternastej Bolo ogląda czapki.
(klik by powiększyć)


Autorzy: Tomasz Niewiadomski, Tomasz Stawiszyński

A za tydzień w związku z rozpoczętą właśnie kampanią wyborczą, Bolo zaangażuje się w działalność polityczną.

18.4.09

A Camp w Warszawie, czyli Miłość vs. Jezus

Mało ludzi było. Pewnie wszyscy poszli na Lady Pank do Stodoły ;)
Ale ci, którzy przyszli, raczej nie żałują. Ninę warto zobaczyć na żywo. Nie udało mi się nigdy trafić na koncert The Cardigans, więc choć okazję w postaci A Camp złapałem.

Na koncie dwie płyty, ze cztery single chyba. Ponad połowę własnej twórczości zmieścili więc na setliście. Poza swojakami zagrali dwa covery: Walking the Cow Daniela Johnstona i Boys Keep Swinging Davida Bowie. Właściwie zagrali jeszcze jeden cover - Charlie Charlie. Bo choć to ich kompozycja, to pewnie nikt by na naszej ziemi o niej nie usłyszał, gdyby Ania Dąbrowska nie nagrała swojej wersji. A Camp Charliego wydali tylko na stronie B singla. Wot, taka ciekawostka. W porównaniu z poprzednimi koncertami obecnej trasy, to była to jedyna niespodzianka w zestawie (musieli sobie w jeden dzień przypomnieć, jak to idzie na koncercie). Na scenie trio przeistoczyło się w kwintet. W kilku utworach wokalnie (bardzo przyzwoicie) i instrumentalnie pomagał im dodatkowo support w postaci Kristofera Åströma. W trakcie koncertu Nina przeprowadziła sondę: Jeśli by urządzić mecz bokserski pomiędzy Miłością a Jezusem, to kto by wygrał? Wyniki sondy na końcu tracka #16.

[APDEJT 21/04/2009: Na jutubie zespół wrzucił dziennik z Warszawy (wklejam poniżej)]



Setlista wyglądała tak:

A Camp Warsaw Setlist

czyli:
1. The Crowning
2. Love Has Left the Room
3. Frequent Flyer
4. Angel of Sadness
5. Rock 'n' Roll Ghost
6. Golden Teeth and Silver Medals
7. Here Are Many Wild Animals
8. Walking the Cow
9. Charlie Charlie
10. Bear on the Beach
11. I Signed the Line
12. Algebra
13. I Can Buy You
14. Chinatown
15. My America
16. Stronger Than Jesus

Encore 1:
17. Song for the Leftovers
18. Boys Keep Swinging

Encore 2:
19. The Weed Had Got There First


Zagrał zespół w składzie:
Nina Persson - Vocals, Keyboard, Harp
Niclas Frisk - Guitar, Vocals
Nathan Larson - Bass, Vocals
Jens Jansson - Drums
Emm Gryner - Keyboard, Vocals
i gościnnie Kristofer Åström - Vocals, Acoustic Guitar

Koncert do ściągnięcia stąd (download):
A Camp Live in Warsaw (17 Apr 2009)
mp3, 192kbps, 119,0MB
hasło (pass): hennwill
lossless version@dime


PS. Zdjęcie koncertowe nie jest warszawskie. Pochodzi z oficjalnej strony zespołu (fot. Morten Rygaard). [APDEJT: Fotki z Fabryki Trzciny są już na Fotoamatorszczyźnie.]

16.4.09

Antony and the Johnsons - Barcelona na ten przykład

Antony wymyślił sobie, że będzie podczas obecnej trasy występować w samych pięknych wnętrzach. W Barcelonie był to Palau de la Musica Catalana z cudnym sufitem.

Palau de la musica catalana stained-glass

Zaczęło się od Where Is My Power. Światło padało wyłącznie na zespół, Antony'ego dostrzec było trudno. Dopiero od drugiego utworu coś tam się dało z ciemności wyłuskać. Ogólnie miałem wrażenie, że ważniejsza od ekspozycji grupy była ekspozycja wnętrza. Swoją drogą mogli by w tym pałacu naoliwić drzwi, bo momentami skrzypiały przeraźliwie i burzyły klimat spektaklu.

Zestaw utworów, jeśli o mnie chodzi, bardzo wporzo. Bo i Cripple and the Starfish, i Fistful of Love, i Twilight. Plus nowa płyta. Brzmienie absolutnie doskonałe. Antony śpiewał czyściutko, zespół grał równiutko. Do posłuchania poniżej... A za dwa tygodnie Warszawa.

Setlista:
1. Where Is My Power
2. Her Eyes Are Underneath the Ground
3. Epilepsy Is Dancing
4. One Dove
5. For Today I Am a Boy
6. Kiss My Name
7. Everglade
8. Another World
9. Shake That Devil
10. The Crying Light
11. I Fell in Love With a Dead Boy
12. Fistful of Love
13. You Are My Sister
14. Twilight
15. Aeon

Encore:
16. Cripple and the Starfish
17. Hope There's Someone


Koncert do ściągnięcia stąd (download):
Antony and the Johnsons Live in Barcelona (15 Apr 2009)
mp3, 192kbps, 138,1MB
hasło (pass): hennwill
lossless version@dime

14.4.09

BCN - Raport z podróży

Moje wycieczki do Barcelony składają się głównie z wizyt w tapas barach.

Taller de Tapas

Dziś jedzone było:
  • Pa amb tomaquet
  • Escenalls carxofes
  • Pebrots padro
  • Bunyols bacalla
  • Pop gallega
a pity: San Miguel

Od piątku (w końcu!) w kinach Vicky Cristina Barcelona Woody'ego Allena.



Jutro zaś wybieram się na Antosia z Jankowskimi. Jak się da, to zdokumentuję.

11.4.09

Bez jaj (prawie)

Na dłuższy weekend polecam takie oto cudo:



José James czyta Coltrane'a. Limitowany nakład 500 sztuk. Sold out. Nawet empeczy nie można znaleźć w sieci. A wgrałbym sobie tu:

10.4.09

Bolo #13 - Bolo jedzie taksówką 2

W części trzynastej Bolo po raz drugi jedzie taksówką.
(klik by powiększyć)


Autorzy: Tomasz Niewiadomski

A za tydzień Bolo wybierze się do sklepu z czapkami.

9.4.09

Radiohead w Polsce, Poznań, Koncert, Bilety, Nie za darmo, Bootleg

Radio Head

Szybki sposób na zwiększenie kliknięć. Dziś wszyscy szukają potwierdzenia informacji o koncercie Radiohead, szczegółów imprezy, darmowych biletów, bootlega z poznańskiego występu. Grzechem byłoby nie wykorzystać koniunktury.

Więc:
Radiohead w Polsce!
Poznań!
Park Cytadela!
25 sierpnia!
2009!


Bilety do kupienia od 15 kwietnia!
Na Radiohead!
I strefa - 220zł (miejsca stojące)
II strefa - 160zł (miejsca stojące)
III strefa - 95zł (miejsca stojące)

Butlega jeszcze nie ma!


W związku z tym, że półtora miesiąca wcześniej wystąpi w Polsce inna, długo wyczekiwana gwiazda, wklejam taki oto klip:

7.4.09

Przyjechała Orkiestra, czyli The Cinematic Orchestra w Palladium

Zaczęło się od krótkiego saportu (Grey Reverend na głosie i gitarze akustycznej). Taka rozgrzewka, ale bez wielkiego ognia. Po paru minutach przerwy z głośników wydobył się głos zapraszający na koncert i na scenę wkroczyła Orkiestra Filmowa. Zaczęli od Burn Out i już wiedziałem, że wieczór do udanych zaliczę. Wokalnie grupę wspierali rzeczony już Grey Reverend oraz Heidi Vogel (Levo). Ależ ona mocna w gębie! Z mojego punktu siedzenia nagłośnienie było kapitalne. Mogłem docenić nieprzeciętne aranże (to był mój pierwszy koncert TCO, więc nie wiem, czy to norma). Najlepiej moim zdaniem wypadły te najbardziej rozbudowane numery: Man With the Movie Camera i drugi bis - Ode to the Big Sea.

Poniżej wrzucam foty Froty (na zdjęciach Grey Reverend, więcej w galerii WP), a jeszcze niżej butleżka.

The Cinematic Orchestra @ Palladium, Warszawa - 7 IV 2009

The Cinematic Orchestra @ Palladium, Warszawa - 7 IV 2009

Oto setlista:
1. Burn Out
2. Child Song
3. As the Stars Fall
4. Familiar Ground
5. Music Box
6. Breathe
7. Flite
8. Man With the Movie Camera

Encore 1:
9. To Build a Home
10. All That You Give

Encore 2:
11. Ode to the Big Sea

Zespół w składzie:
Jason Swinscoe - Keyboard, Laptop
Phil France - Bass
Nick Ramm - Piano
Stuart McCullum - Electric Guitar
Tom Chant - Saxophone
Luke Flowers - Drums

Heidi Vogel - Vocals
Grey Reverend - Acoustic Guitar, Vocals


Koncert ściągnąć można stąd (download):
The Cinematic Orchestra Live in Warsaw (6 Apr 2009)
mp3, 192kbps, 161,5MB
pass: hennwill
lossless version@dime

6.4.09

Zamieszanie przy Dylanie

Coś się ostatnio monotematyczny ten blok robi... Oto ***Bob Dylan: Never Ending Story***

Podobno pierwszym singlem z nowej płyty nie będzie Beyond Here Lies Nothin', a Feel a Change Comin' On. W oczekiwaniu na potwierdzenie, zapraszam do odsłuchu. [APDEJT 20/04/2009: Potwierdzenia nie ma. Amazon wypuścił dziś wideło do Beyond Here...]

4.4.09

Bolo #12 - Bolo spotyka Rudolfa Steinera

W części dwunastej Bolo spotyka Rudolfa Steinera (ściąga tu).
(klik by powiększyć)


Autorzy: Tomasz Niewiadomski, Tomasz Stawiszyński

A za tydzień Bolo po raz drugi przejedzie się taksówką.

3.4.09

Bob Dylan w Berlinie

Przyjechał, pozamiatał, wyjechał. To tak w skrócie. A szerzej:

Wieczny tułacz w trakcie swojej Never Ending Tour dotarł do Berlina. Zaczął mocno, od niespodzianki - The Wicked Messenger. Wprawdzie akustycy podczas pierwszego utworu korygowali brzmienie, ale nie udało im się zepsuć numeru. Następnie Dylan wyszedł na środek, stanął przy mikrofonie uzbrojony tylko w harmonijkę i dmuchnął When I Paint My Masterpiece, potem dobrał sobie gitarę i zabrzdękał You Ain't Goin' Nowhere i w końcu wrócił do keyboardu, by z tego miejsca, z jednym wyjątkiem (Tweedle Dee & Tweedle Dum), zagrać resztę utworów.

W porównaniu z ubiegłorocznymi koncertami Dylan głosowo radził sobie lepiej. Nie owijajac w bawełnę - śpiewał, nie tylko mruczał i melodeklamował. Zespół też brzmiał lepiej. Świetnie wypadło My Back Pages (kolejna niespodzianka na setliście), zaskoczyła aranżacja Things Have Changed, a All Along the Watchtower przypominało wersję Hendrixa. Być może to nadinterpretacja z mojej strony, ale myślę, że w związku ze szczytem G-20 na koncercie pojawił się niegrany jeszcze w tym roku Workingman's Blues #2. Bisy prawie że standardowe, choć Blowin' in the Wind nie było łatwe do rozpoznania (gdyby nie słowa, mógłby być kłopot).

Oto jedyny dostępny (na razie) fragment wideło (b&w):




Setlista:
1. The Wicked Messenger
2. When I Paint My Masterpiece
3. You Ain't Goin' Nowhere
4. The Levee's Gonna Break
5. My Back Pages
6. Things Have Changed
7. Tweedle Dee & Tweedle Dum
8. Beyond the Horizon
9. Stuck Inside of Mobile With the Memphis Blues Again
10. Love Sick
11. Highway 61 Revisited
12. Workingman's Blues #2
13. Thunder on the Mountain
14. Like a Rolling Stone

Encore:
15. All Along the Watchtower
16. Spirit on the Water
17. Blowin' in the Wind

Skład:
Bob Dylan - keyboard, guitar, harp
Tony Garnier - bass
George Recile - drums
Stu Kimball - rhythm guitar
Denny Freeman - lead guitar
Donnie Herron - violin, banjo, electric mandolin, pedal steel, lap steel