29.6.09

Dave Matthews Band w Brixton, czyli Głośno, głośniej, najgłośniej

Cztery dni w Londynie, trzy duże koncerty, wszystkie wyprzedane. Dave Matthews Band w Stanach zapełniają stadiony. W Europie są znacznie mniej popularni i nie zaglądają tu zbyt często. To podstawowy powód, dla którego mimo, że od 15 lat chciałem ich zobaczyć, to ciągle mi się nie udawało. Aż w końcu miarka się przebrała. Nic, że termin kiepski, że miejsce takie sobie, że młyn koncertowy olbrzymi. Jak cza, to cza. Piątkowy wieczór, Brixton Academy i stało się. Zobaczyłem występ najlepszego rockowego składu koncertowego, jaki znam. Nie przeszkadzały mi nawet niedostatki akustyczne sali (swoją drogą to dość ciekawe, że jak akustyk nie potrafi nagłośnić sali, to dowala volume na maksa, bo wychodzi z założenia, że jakoś się wtedy ten dźwięk rozejdzie).

So Much to Say, Crash Into Me, #41, Tripping Billies - greatest hits jak dla mnie (zabrakło mi tylko Satellite). Do tego solowy Gravedigger i jeden z najlepszych znanych mi kowerów Dylanowskiego All Along the Watchtower z cudnie wplecionym fragmentem Schodów do nieba. No i w formie spodziewanej przeze mnie niespodzianki drobny tribute to MJ - I'll Be There z repertuaru The Jackson 5.

Chłopaki wydali dopiero co nową płytę - nie osłuchałem się z nią jeszcze zbytnio, jakoś na razie mi nie podchodzi, ale to, co z niej zagrali na koncercie, nie bolało.

Dave Matthews Band

Setlistę prawie dwuipółgodzinnego koncertu wypełniły:
1. Don't Drink the Water
2. Squirm
3. So Damn Lucky
4. Shake Me Like a Monkey
5. Crash Into Me
6. Funny the Way It Is
7. So Much to Say
8. Anyone Seen the Bridge
9. Too Much (fake)
10. Lie in Our Graves
11. Seven
12. Why I Am
13. #41
14. You and Me
15. I'll Be There (The Jackson 5)
16. Lying in the Hands of God
17. All Along the Watchtower (Bob Dylan)

Encore:
18. Gravedigger
19. Alligator Pie
20. Tripping Billies


Koncert do ściągnięcia stąd (download):
Dave Matthews Band Live at Brixton Academy, London (Night Two - 26 Jun 2009)
mp3, 192kbps, 205,8MB
hasło (pass): hennwill
lossless version@dime

7 komentarzy:

  1. widzialem na koncercie w zeszly roku. rzemioslo maja opanowane ale 3 godziny kanonandy solowek i imporowizowanych instrumentali to bylo stanowczo za duzo. i ten scatt kolesia, ze niby nie bierze sie za bardzo serio. no lol. dla mnie jeden z najbardziej traumatycznych koncertow ever. acz moi znajomi - amerykanie - bawili sie wysmienicie. chco to chyba dluszyc temat na dyskusje o tradycji jam-bandow, itp, itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie, Pan jest niemożliwy, Panie kolego!! :]

    OdpowiedzUsuń
  3. @macio - Bo to bardzo tradycyjne granie. Coś jak E Street Band Springsteena. I choć nie jest to już od jakiegoś czasu często słuchana przeze mnie muzyka, to "dostałem to, com chciał", że zacytuję klasyka. Temat na dłuższą dyskusję bez wątpienia.

    @kuchomik - Z archiwum czerstwych powiedzeń: Nie ma rzeczy niemożliwych ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie łudź się, Kuchomik, to kolejna osoba, co w zawoalowany sposób wyraziła oficjalny slogan tego sezonu: nienawidzę Cię, Heniek. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Marceli :-*
    Będę do Cię jutro pisać krótki list w wiadomej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja po tym koncercie przekonałem się do najnowszej płyty DMB. Wykonania "Shake me like a monkey" i "Funny the way it is" były absolutnie powalające. Jeżeli chodzi o dźwięk to było rzeczywiście głośno ale u mnie było świetnie słychać (balkon). Więcej wrażeń na blogu u mnie...

    OdpowiedzUsuń