och, jeśli w BCN jest jakieś superukryte miejsce, które TRZEBA zobaczyć, to ja poproszę o cynk, bo się wkrótce wybieram. Zainspirowana "Vicky..." zresztą.
@frota - Na szczęście nie wszystkie wykładam sam ;) @maciek - Dla mnie to filmidełko jest całkiem niezłe. Relacje, jakie udało się Allenowi zbudować między bohaterami i pewien rodzaj duszności (jest takie słowo?) to na mnie podziałało.
och, jeśli w BCN jest jakieś superukryte miejsce, które TRZEBA zobaczyć, to ja poproszę o cynk, bo się wkrótce wybieram. Zainspirowana "Vicky..." zresztą.
OdpowiedzUsuńMiejsc jest sporo. Napiszę Ci po powrocie.
OdpowiedzUsuńehh..zazdroszczę funduszy na wyprawy...
OdpowiedzUsuńseukju, byłoby git.
OdpowiedzUsuńale "Vicky" to takie filmidełko o niczym :)
OdpowiedzUsuń@frota - Na szczęście nie wszystkie wykładam sam ;)
OdpowiedzUsuń@maciek - Dla mnie to filmidełko jest całkiem niezłe. Relacje, jakie udało się Allenowi zbudować między bohaterami i pewien rodzaj duszności (jest takie słowo?) to na mnie podziałało.
dla mnie film zaczyna się w momencie, gdy pojawia się Penelope i zaczyna mówić :)
OdpowiedzUsuńDla mnie od mozaiki Miro na lotnisku ;)
OdpowiedzUsuńA już na dobre od pierwszej rozmowy Juana Antonio z Vicky i Cristiną w knajpce.
ta rozmowa też... ale Penelope jednak uwodzi, bo tak pięknie pięknie mówi... krzyczy właściwie :)
OdpowiedzUsuń