24.11.08

Lizz Wright w Warszawie

Ostatniego dnia października AD 2008 w Sali Kongresowej wystąpiła Lizz Wright z zespołem. Prawdę pisząc, nie miałem jakiegoś silnego bodźca, by wybrać się na ten koncert, bo po świetnej płycie "Dreaming Wide Awake", tegoroczna "Orchard" cosik mniej mi się spodobała. Ale poszedłem i nie żałuję. Teraz i płyta bardziej mi pasi.

Lizz dała bardzo dobry koncert. I nie musi mi nikt wierzyć na słowo, bo poniżej jest link do mego butlega. Dużo nie mówiła, długo nie pograła, ale z zacnym zespołem zmieniła wielką Salę K. w mały klubik dżezowy.

Na jutubie nie znalazłem klipów z Warszawy, więc chciałem wrzucić kilka z Gdyni, bo tam parę miesięcy temu odbył się Ladies' Jazz Festival z udziałem Lizz Wright właśnie. Ale nie mogę, bo użytkownik zablokował embedowanie (wiem, że nie ma takiego słowa). Kłody pod nogi bloggerom rzucają, jak nic. Ale mściwy nie jestem, więc link zapodaję. A fragment wrzucam ze Seattle.



A oto i setlista warszawska:
1. Eternity
2. Old Man
3. I Idolize You
4. Another Angel
5. Stop
6. Walk with Me, Lord
7. Dreaming Wide Awake
8. Narrow Daylight
9. My Heart
10. When I Fall
11. Coming Home
12. Peace Flows (with Brandon Ross)

Encore:
13. Trouble
14. Salt

Zespół w składzie:
Lizz Wright - Vocals
Brandon Ross - Guitars, Vocals
Nicolas D'Amato - Bass
Kenny Banks - Keyboards, Vocals
Christopher Eddleton - Drums


Koncert ściągnąć można stąd:
Lizz Wright Live in Warsaw (31 Oct 2008)
mp3, 192kbps, 127,9MB
pass: hennwill
lossless version@dime

4 komentarze:

  1. Uuu, a to ci fajowy rarytasik z początkiem tygodnia. Biorę w tej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze wzrusza mnie jej wokal, to 100% słodkiej melancholii w gardle, które potrafi - wierzę na słowo i sobie wyobrażam - kurczyć przestrzeń koncertowych gmaszysk do rozmiarów orzeszka kameralnego klubu.

    Bardzo Ci zazdroszczę bytności w Kongresowej. Bardzo, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda najprawdziwsza. Jest w tym głosie coś niesamowicie smutnego, ale nie dołującego, a przejmującego.

    Chciałbym usłyszeć Gloomy Sunday w jej wykonaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poważny kaliber kombinacji - złowieszcze "Gloomy..." i silny niepokojącą spokojnością głos Wright.

    Podejrzewam ciary przez plecy z siłą galopady stada słoni, równe stadu, co przez plery bieży, kiedy "Gloomy Sunday" podaje Mrs Holiday (a może i większe).

    OdpowiedzUsuń