2.3.10
Sade - Soldier of Love (2010) / Beverley Craven - Close to Home (2009), czyli Na zachodzie bez zmian
A teraz, kto się zacznie śmiać, ten dostanie w ryj...
Miło jest wiedzieć, że są na tym świecie rzeczy stałe, niezmienne. Tak jest z bardzo znaną Sade i mniej znaną, bo stojącą jednym hitem (Promise Me) Beverley Craven. Od obu nie oczekuje się wielkich wolt stylistycznych, potoku pomysłów aranżacyjnych, eksperymentalnych kompozycji. Są niczym wzorzec metra w Sèvres - zawsze takie same. Bo metr to metr i nie ma dyskusji. Dla jednych nuda, dla innych złoty środek.
Obie panie miały 10-letnią przerwę w nagrywaniu, z tą różnicą, że na Sade Sony Music czekało, a z Beverley się pożegnało. Stąd o nowej płycie Sade głośno ostatnio (założę się, że w tym roku odwiedzi Polskę), a o płycie Beverley nie słyszał nikt (w końcu nie jest to Kate Bush, której samo wyjście z domu jest wielkim wydarzeniem na Wyspach). Soldier of Love jest do kupienia w każdym, niekoniecznie dobrym sklepie muzycznym, a Bev sprzedaje swój album Close to Home przez własną stronę. Dość różnic. Obie płyty są tak samo dobre/złe*, jak poprzednie. Bo ładne piosenki zawsze będą tylko ładnymi piosenkami.
Zresztą posłuchajcie sobie singli. Spodoba się - można brać się za płyty, nie spodoba się - trzymać się od albumów z daleka:
Sade - Soldier of Love (teledysk zrobiła Sophie Muller)
Beverley Craven - Rainbows (dla mnie kawałek równie przebojowy jak cały debiut Miki, tylko że Mika jest dwudziestokilkulatkiem, za którym piszczą nastolatki, a Bev o dwadzieścia lat starszą kobietą, której pewnie piszczy w stawach).
*niepotrzebne skreślić
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nową płytę Sade mam, jest taka jak zwykle, czyli świetna... nie ma niepotrzebnych dźwięków, nie jest przekombinowana, do słuchania zawsze i wszędzie...
OdpowiedzUsuńSade dobrą wokalistką jest i basta! płyta piękna. Tak ma być i basta!
OdpowiedzUsuń